Prowadzenie bloga firmowego to już nie kaprys lub wymysł specjalistów od marketingu, ale jeden z podstawowych elementów budowy pozytywnego wizerunku w sieci. Jak skutecznie może to wpłynąć na postrzeganie marki? To pokazuje historia Jurgena Hiltschera i jego projektu, który marce znanej i poważnej nadał charakterystyczną dla sieci lekkość wypowiedzi.
Czy raport kwartalny grupy BMW i kwestia jego zysku przed opodatkowaniem może być intrygująca? Czy można zwrócić na siebie uwagę miłośnika motoryzacji koncentrując się na kwestii facelifting’u konkretnego modelu auta? Tak. Pod warunkiem, że nie będzie to wytwarzało dystansu między nośnikiem a odbiorcą, pomiędzy firmą a jej potencjalnym klientem.
Internet zbliża. Powoduje, że gwiazdy tracą prywatność, zaś na Instagramie wchodzą w dyskusje z fanami o najnowszej stylizacji na ściance. W marketingu marki jest podobnie: za wyjątkiem tego, że dylematy i wątpliwości nie dotyczą modelu sukienki czy jej długości, a ukształtowania grilla na masce, osiągów, przewagi jednej turbosprężarki nad drugą.
BMW z innej perspektywy
Jurgen Hiltscher stworzył quasi-blog dotyczący BMW, który szybko zyskał wyjątkową popularność. BimmerToday to serwis poświęcony marce, która – wydawałoby się! – promocji nie potrzebuje. Jest bowiem logotypem globalnym, powszechnie znanym symbolem jakości, szerokich możliwości, wręcz luksusu. Hiltscher na BMW patrzy z nieco innej perspektywy. Pokazuje BMW fachowo, ale bez zadęcia. Ekspercko, acz przyswajalnie. Z humorem, ale i w dobrym tonie. I właśnie to zaintrygowało kierownictwo niemieckiej marki, która powiązała BimmerToday z własnym serwisem.
BMW próbowało już w 2008 r. postawić na budowę marki poprzez rozwój bloga, jednak ten oparty na platformie BMWToday.de okazał się projektem nieudanym. Powód prozaiczny: nazbyt dużą siermiężność, naszpikowanie danymi technicznymi, wrażenie obcowania nie ze znakomitym autem, a szczegółowym opisem najdrobniejszych wkrętów używanych przy jego konstruowaniu. Blogowi brakowało finezji, lekkości, ucieczki od banalności.
Hiltscher postawił nie tylko na interaktywność, ale i swobodę formy, budowanie marki BMW jako nie symbolu czegoś, co nieosiągalne, ale ekskluzywne i warte wytężonej pracy, by po nie sięgnąć.
Dziś blog jest nadzwyczaj istotny dla marki BMW. W przemyślany sposób kieruje się do określonej grupy odbiorców – potencjalnych klientów. W wielu przypadkach rozwiewa ich wątpliwości przemawiając konsekwentnie językiem korzyści. Nie jest stricte platformą ofertową – raczej źródłem sugestii dla czytelników rozważających zakup auta tej marki.
Dla BMW był również bardzo ważny z punktu widzenia marketingu internetowego: mobilizował do dzielenia się treścią na innych blogach jak i w mediach społecznościowych. Formuła – czasem nieco swobodna, ale zawsze w pełni profesjonalna i podkreślająca wyjątkowość marki – prowadziła do regularnej wymiany poglądów z użytkownikami sieci: od wyglądu przodu auta po funkcjonalność jednego z systemów parkowania.
Internetowe połączenie idealne
W ten sposób Bimmertoday z bloga przekształcił się w swoistą tubę BMW – dobrym tego słowa znaczeniu. Umożliwia dwustronną komunikację, wsłuchuje się w uwagi klientów, analizuje nastroje osób śledzących informacje o detalach marki. Z jednej strony przekłada się to na efekty sprzedażowe. Z drugiej – znakomicie wpływa na wizerunek BMW, które pozostaje marką elitarną, ale jednocześnie silnie związaną z czytelnikami. To w marketingu internetowym połączenie idealne.
Jak iść śladem BMW? Prowadzenie podobnego bloga firmowego ukierunkowanego na Klientów i dającego im materiały o formie lekkiej, przystępnej, ale jednocześnie w pełni satysfakcjonujące pod względem treści to dziś fundament aktywności marketingowej w sieci.
Maj
06
Comments are closed.